wtorek, 30 września 2014

Plac Zbawiciela (2006)

Od kilku lat zabierałam się do tego filmu jak kot do jeża. Nie potrafię nawet wyjaśnić dlaczego, ale zawsze ten tytuł omijałam szerokim łukiem. Może to obawy przed polskim kinem? Może strach, że tak podobający się innym film mnie jednak nie zachwyci, a taka sytuacja jest wyjątkowo niekomfortowa? Może były ku temu jakieś inne irracjonalne powody, nad którymi nawet nie chcę się zastanawiać? 

Pozew o miłość (2004)

Ja i komedia romantyczna? Czy to się naprawdę mogło udać? Na co liczyłam? Dlaczego po nią sięgnęłam?

Gdy człowiek leży chory, wypluwa płuca, to jest mu totalnie wszystko jedno ;-) A raczej - nie ma ochoty wysilać mózgownicy i potrzebuje czegoś, gdzie percepcja może być ograniczona. Czasem okazuje się to dobrym wyborem, czasem nie.

poniedziałek, 29 września 2014

Hotel Transylwania (2012)

Fanką bajek i animacji nie jestem (aksjomat). Ale jako, że weekend, a ja chora, to jakoś wspólnie czas z dzieckiem trzeba było spędzić. Na co mogłam mieć więc siłę, jak nie na leżenie przed TV? ;-) A że akurat PolSat "nadawał" baję o wampirach i innych stworach, to postanowiłyśmy z Córą zaryzykować.

Faktycznie było to ryzyko. Bo o ile wampiry w kinie młodzieżowym znalazły swoje miejsce ("Zmierzch", "Byzantium"), o ile w kinie dla dorosłych również ("Tylko kochankowie przeżyją"), o tyle z kinem dla najmłodszych mogło być różnie.

Casanova po przejściach (2013)

Wobec tego filmu nie miałam zbyt wygórowanych oczekiwań. Wiedziałam, że to będzie jeden z tych obrazów, które oczywiście będę chciała zaliczyć, ale bez pośpiechu, bez podniecenia, bez zbytniej ekscytacji. Tak nastawiona zasiadłam więc w weekend do seansu i ...

sobota, 27 września 2014

Dawca Pamięci (2014)

Jeśli w repertuarze kinowym pojawia się film z Królową (czyt. Meryl Streep), to czekam na niego z utęsknieniem. Na "The Giver" ostrzyłam sobie pazury od momentu pierwszych o nim wzmianek czyli mniej więcej od roku. Co prawda lekko mi się gryzło to sci-fi z aktorstwem Meryl, ale pomyślałam - na pewno sobie poradzi, kto jak nie ona? I że z pewnością to będzie coś świetnego, skoro zgodziła się w tym zagrać.

Historia w tym filmie to kolejna wizja przyszłości - nieco podobna do tej w "Niezgodnej" czy "Igrzyskach Śmierci". Tu również mamy "ceremonię przydziału", która powoduje, że życiu głównego bohatera zostaje wyznaczona konkretna rola. Mamy także elementy buntu przeciwko rzeczywistości i próbę zmiany narzuconego rygoru - w tym przypadku bezuczuciowości i bezemocjonalności tłumionej przy pomocy zastrzyków (od razu przywiodło mi to na myśli "Equilibrium" z 2002r.)

niedziela, 21 września 2014

Rzymska wiosna Pani Stone (1961)

Uwielbiam Vivien Leigh - za jej niezapomnianą rolę Scarlett w "Przeminęło z wiatrem", za poruszający wizerunek Blanche w "Tramwaju zwanym pożądaniem", za Myrę w "Pożegnalnym walcu" i za inne filmy z nią, które pamiętam z dzieciństwa jak przez mgłę - "Annę Kareninę", "Kleopatrę" - na pewno będę chciała sobie je jeszcze przypomnieć. 

Z wielką więc przyjemnością sięgnęłam dziś po kolejny film, którego nie widziałam, a w którym gra podstarzałą aktorkę u schyłku kariery - Karen Stone.

Camille Claudel 1915 (2013)

Czekałam na ten film 2 lata - najpierw rok na premierę światową, potem kolejny na polską. Sama nie wiem czemu, bo ani Juliette Binoche nie należy do moich ukochanych aktorek, ani postać Camille nie jest żadną moją muzą. Byłam jednak niezwykle ciekawa. 

Nie udało mi się niestety dotrzeć do kina w kwietniu tego roku, nie udało się także w maju, a potem film zniknął z powierzchni ziemi, aby wczoraj objawić się w TV (ale kino+), na co już od rana przebierałam nogami z podniecenia.

Miałam nadzieję, że wszystkie te niepochlebne opinie, które miałam okazję czytać, to tylko czcze gadanie. Sama chciałam koniecznie dostrzec w tym filmie jakieś piękno i drugie dno.

czwartek, 18 września 2014

Zostań, jeśli kochasz (2014)

Podczas poprzedniej wizyty w kinie moją uwagę przyciągnął trailer tego filmu. Wydał mi się niezwykle obiecujący, emanował ciepłem, postanowiłam ten film zobaczyć. Co prawda w tyle głowy paliła mi się lampka, że to przecież film o nastolatkach, a niestety większość z nich ostatnio wypada blado, ale przecież nie mogło to stanowić przeszkody. Nie żebym była jakoś szczególnie uprzedzona. Po prostu nastoletnie problemy i rozterki są mi zwyczajnie już tak bardzo dalekie ... ;-) 

Miałam nadzieję jednak, że historia w filmie będzie dość uniwersalna. Bo oto Mia, młoda wiolonczelistka, zakochana w swoim chłopaku rockmanie, ma z rodzicami i bratem wypadek samochodowy. Zapada w śpiączkę, a jej duch krąży po ziemi, wspominając ostatnie (i jedyne) kilkanaście lat życia. Ma podjąć decyzję - przeżyć (tytułowe: zostać) czy odejść (=umrzeć). 

środa, 17 września 2014

Zanim zasnę (2014)

Idąc do kina wczoraj, nie sprawdziłam gatunku, w jakim będzie film, na który się wybieram. W swoim pokrętnym umyśle założyłam, że to kolejna obyczajówka w stylu filmu, jaki mieliśmy okazję niedawno oglądać w wykonaniu duetu Kidman-Firth - "Droga do zapomnienia". Oceny rozczarowanych widzów utwierdzały mnie natomiast w przekonaniu, że to kolejny średniak lub wręcz słabizna. Nie zniechęciło mnie to jednak. Coś mnie na ten film do kina pchało, a ja staram się swoim przeczuciom ufać ;-)

wtorek, 16 września 2014

Riwiera dla dwojga (2013)

Uwielbiam Emmę Thompson. Jako aktorka jest niezwykle charyzmatyczna (taki chociażby "Dowcip" czy "Ratując Pana Banksa", albo wręcz "Okruchy dnia" i "Powrót do Howards End", nie umniejszając przy tym "Niani McPhee"). Jako prywatna osoba to niezła wariatka, co daje się zauważyć choćby na zdjęciach z wielkich gali, na których pozuje zwykle mega-roześmiana i w przekomicznych pozach.*

Dlatego na ten film również czekałam z utęsknieniem, ale nie dane mi było wybrać się do kina - grali krótko, w godzinach totalnie od czapy (czyt. niezbyt mi w danym okresie pasujących). Mimo to ciągle miałam tytuł w pamięci i wyczekiwałam chwili, kiedy dane mi będzie w końcu go zobaczyć.

Nie zrażały mnie zupełnie niezbyt pochlebne opinie. W końcu - "jest Emma, jest zabawa!" - nieprawdaż?

niedziela, 14 września 2014

[serial] Przereklamowani (2013)

Wciąż i nieustająco wielką przyjemnością jest dla mnie oglądanie Robina Williamsa na dużym i małym ekranie. Dlatego tak ochoczo sięgnęłam po serial z jego udziałem, bo tych nakręcił przecież jak na lekarstwo :) Dużym atutem było to, że powstał jedynie jeden sezon, 22 odcinki, a każdy z nich ma 20-22 minuty ;-) A to w serialach cenię najbardziej ;-) Nie lubię dłużyzn i wielowątkowości. Nie lubię dać się pochłonąć na długie tygodnie. Jeśli w tydzień, maksymalnie dwa jestem w stanie serial obejrzeć, bez wahania po niego sięgam.

sobota, 13 września 2014

W pogoni za szczęściem (2006)

Nie przepadam za Willem Smithem. W sumie to chyba łagodnie powiedziane, bo jego obecność w filmie niestety w większości przypadków mnie od danego filmu odpycha. Na palcach jednej ręki mogłabym policzyć filmy, w których go widziałam i które nie sprawiły bólu moim oczom i umysłowi. Dlatego też z tym konkretnym zwlekałam od lat.

Opinie o tym filmie były tak wzniosłe, a oceny tak wysokie, że postanowiłam i ja w końcu się z nim rozprawić. A że, po przeprowadzeniu wstępnego rekonesansu, film nadawał się dla mojej 8latki, to siadłyśmy obie. Ostatnio jakoś łatwiej mi wygospodarować czas na wspólny seans niż samotny, zmuszona jestem więc dobierać staranniej kino, po które sięgam ;-)

Moje prywatne arcydzieła niedocenione przez innych

Na dzień dzisiejszy oceniłam na filmwebie prawie 1400 filmów. Ponad 400 z nich stanowią wg mnie filmy bardzo dobre (ocena 8), rewelacyjne (ocena 9) i arcydzieła (ocena 10). Wśród nich natomiast znajduje się kilka perełek, które doceniłam tylko ja (lub prawie tylko), gdyż średnia ocen w serwisie nie przekracza 6,0.

Tak więc tym razem spowiedzi cz. 2 :)

piątek, 12 września 2014

Niedocenione (przeze mnie) arcydzieła

Podpatrzyłam u Klapserki pomysł na ten wpis. Spodobał mi się na tyle, że u siebie również postanowiłam podobne zestawienie przygotować. Nie było to proste, bo okazało się na pierwszy ogień, że filmów wyszło mi ponad 20. Metodą eliminacji wybrałam "złotą dziesiątkę", za nielubienie / niedocenienie której nie przestaniecie mnie, mam nadzieję, kochać ... no, lubić powiedzmy ;-)

No to zaczynamy! Kolejność przypadkowa.

czwartek, 11 września 2014

Magia w blasku księżyca (2014)

Jeszcze kilka lat temu wydawało mi się, że Woody Allen jest uniwersalnym twórcą. Po cichu dziwiłam się, że ktoś może go nie kochać / nie ubóstwiać / nie wielbić / nie wyśpiewywać peanów na jego temat ;-) Dziś wiem, że nie każdemu jednak klimat jego filmów odpowiada. Nie każdy lubi takie przegadane formy, sypiące mądrościami w każdym kadrze, nie każdy zachwyca się tą dźwięcznie brzmiącą charakterystyczną trąbką. I super! I szanuję to - dużo bardziej niż przed laty ;-)

Sama mam ostatnio z Allenem trochę na pieńku. Jego starsze filmy wręcz mnie trochę irytują. Mimo to z uporem maniaka sięgam co jakiś czas po któryś, a nowe oglądam z coroczną regularnością. Zwłaszcza, gdy grają u niego aktorzy, których lubię, szanuję i filmografię ochoczo nadrabiam.

niedziela, 7 września 2014

[serial] Masters of Sex (2013-2015)

Badania nad ludzką seksualnością to bardzo ciekawe zagadnienie. Nic więc dziwnego, że doktor Masters od lat się nim interesował. Jednak dopiero po zdobyciu lekarskiej pozycji (w dziedzinie ginekologii) mógł poświęcić się badaniom i zrealizować plan tak skrzętnie przez lata układany. Pomogła mu w tym dzielna asystentka Virginia.

Bardzo mi tę historię rekomendowano. Z opisu zapowiadała się również niezwykle porywająco. Sięgnęłam więc i ja, aby przekonać się czy serial jest faktycznie tak świetny, jak go opisywano.

środa, 3 września 2014

Starred Up (2013)

Filmy o więziennictwie nie należą do moich ulubionych. Kojarzą mi się z brutalnością, przesadnym realizmem, wręcz zezwierzęceniem. To stwierdzenie wydać mogłoby się dziwne w połączeniu z najwyższymi z możliwych ocenami wystawionymi przeze mnie filmom "Skazani na Shawshank" czy "Zielona Mila". Tam jednak pokazana została ta "ładniejsza strona", nie było aż tak szaro, boleśnie i drastycznie.

Ostatnio okrucieństwo w kinie nie bardzo mnie pociąga. Moje oczy i mózg potrzebują kolorowych obrazów i kina niezbyt wymagającego psychicznie. A niestety do takich filmów nie należy właśnie obejrzany przeze mnie kilka dni temu "Starred Up". To kino ostre i krwawe - sama więc nie wiem po co po nie sięgnęłam.