Sama nie wiem, dlaczego i po co właściwie skusiłam się na ten film. Przecież to kolejna młodzieżowa przygodówka w stylu "Niezgodnej", "Igrzysk śmierci" czy "Dawcy Pamięci". A w mojej głowie już ich naprawdę dość, zwłaszcza, że żaden z nich mnie w pełni nie zachwycił.
Wiem także, że przez 1,5h nudziłam się okropnie i przecierałam ze zdumienia oczy, za jakie grzechy dałam się władować w tak denny, głupi i bezsensowny seans. Na swoją obronę mam jednak fakt, że jednym okiem czyściłam dywan, a drugim zerkałam na ekran. W przeciwnym razie byłoby to już kompletnie niestrawne, a moja strata czasu zupełnie niewytłumaczalna.
No bo przecież ani akcja nie była ciekawa, ani dialogi nie porywały, a oko dało się zawiesić jedynie na Kai Scodelario, która pojawiła się na ekranie w momencie, gdy już właściwie miałam się poddać. Niestety uratowała ten film jedynie na chwilę, bo wrócił on na swój beznadziejny tor chwilę później.
I nagle w końcówce przyszło olśnienie, że w rezultacie może to nie było AŻ TAK płytkie, że może jednak miało to jakieś drugie dno i że może kontynuacja będzie miała jednak ręce i nogi. To tylko taka mała iskierka nadziei, bo wcale nie jest powiedziane, że tak właśnie się stanie.
Jako więc prolog film ten ma myślę szansę bytu. Jako samodzielne dzieło jednak absolutnie nie. Choć sama nie wiem czy dam się wołami zaciągnąć do kontynuacji :) Nigdy jednak nie mówię nigdy.
Więc za tę część u mnie
4/10
4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz