poniedziałek, 29 września 2014

Hotel Transylwania (2012)

Fanką bajek i animacji nie jestem (aksjomat). Ale jako, że weekend, a ja chora, to jakoś wspólnie czas z dzieckiem trzeba było spędzić. Na co mogłam mieć więc siłę, jak nie na leżenie przed TV? ;-) A że akurat PolSat "nadawał" baję o wampirach i innych stworach, to postanowiłyśmy z Córą zaryzykować.

Faktycznie było to ryzyko. Bo o ile wampiry w kinie młodzieżowym znalazły swoje miejsce ("Zmierzch", "Byzantium"), o ile w kinie dla dorosłych również ("Tylko kochankowie przeżyją"), o tyle z kinem dla najmłodszych mogło być różnie.

Ale stary, sprawdzony motyw - zakazanej miłości (w tym przypadku wampira i człowieka) obronił się i tutaj. Zwłaszcza, że było składnie i zabawnie. A główni bohaterowie całkiem przyjaźni i niezbyt straszni. 

Obawiałam się, że będzie to kolejny twór na miarę Burtona ("Frankenweenie"), którego, jak zapewne pamiętacie, nie trawię. Bałam się także, że będzie bardzo niesmacznie (bo trochę się na ten temat naczytałam), wręcz żenująco.

Ale moje obawy były bezpodstawne, bo było niezwykle groteskowo, a ja całkiem fajnie się bawiłam. Zresztą nie tylko ja :)

U mnie przyzwoite 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz