piątek, 10 października 2014

Honeymoon (2014)

Skuszona niezwykle entuzjastyczną recenzją jednej z Blogerek, postanowiłam sięgnąć po ten film, zwłaszcza, że miałam ochotę na jakiś horror lub thriller. Iza obiecywała, że nie będzie krwi i flaków, więc brzmiało to bardzo kusząco :)

A jak było naprawdę? Przekonałam się o tym naocznie. Czy film jednak spełnił moje oczekiwania?

Zaczyna się naprawdę pięknie - zakochana para na łódce, nasycone kolory, widzowi robi się ciepło na sercu. Jest sielsko i anielsko i wydaje się, że ten stan będzie trwać wiecznie.

Niestety atmosfera się zagęszcza. Bohaterowie, którzy początkowo wydają się być świetnie dopasowani, zaczynają mieć przed sobą tajemnice, zachowują się bardzo dziwnie. Działają zupełnie irracjonalnie, jakby jakaś nadprzyrodzona siła rządziła ich zachowaniami. Ich relacja zdaje się zdążać do samozagłady, a wspaniałe małżeństwo do rozpadu.

Jak jest w rzeczywistości? Musicie przekonać się sami. Albo nie, wróć! Lepiej nie próbujcie się przekonać. Bo rozwiązanie zagadki, jaki i sposób przedstawienia tego rozwiązania rozczarowuje, zniesmacza, a pierwsze 70 minut filmu (które ogląda się z zaciekawieniem) wydaje się zdążać donikąd.

Trudno mi zaakceptować tak spieprzony niezły film.
Bardzo mnie zawiodło zakończenie - na tyle, że nie potrafię się z nim pogodzić, a moja ocena nie może być wyższa niż
3/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz