środa, 13 sierpnia 2014

Człowiek przyszłości (1999)

Bardzo naturalnym było dla mnie wczoraj, że w hołdzie Robinowi Williamsowi na moim ekranie zagości film z jego udziałem. Pewnie nie byłam odosobnionym przypadkiem. Ale w ten sposób chciałam choć przez chwilę poczuć jeszcze jego namacalną obecność, zjednoczyć się z tłumem, dla którego Jego śmierć była równie dużym szokiem i tragedią jak dla mnie.

Wybór padł na film, którego nie oglądałam nigdy w całości - zawsze fragmentarycznie, zawsze bez specjalnego zaangażowania. A że jest to film, który mój Mąż zna niemal na pamięć, bo należy do Jego ulubionych, zasiedliśmy razem, co zdarza się niezwykle rzadko ;-)


Wiecie, że sci-fi nie jest moim ulubionym gatunkiem (chociaż ostatnio zastanawiam się coraz częściej - dlaczego?). Nie to było jednak wczoraj najważniejsze. Na ekranie był Robin - to było sedno - wcielający się w dość niecodzienną postać - robota.

Widz ma możliwość śledzenia jego losów na przestrzeni 200 lat. Ma możliwość obserwowania jego przeobrażenia z bezdusznej i bezpłciowej maszyny w pełnokrwistą jednostkę ludzką. A Robin w tej roli, jak zawsze, niezawodny!

Poruszająca to historia, przygnębiająca, ale dająca również nadzieję.
Polecam.

U mnie 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz