niedziela, 24 sierpnia 2014

Klub Jimmy`ego (2014)

Wczoraj miałam przyjemność uczestniczyć (i współorganizować) II Zjazd Blogerów i Vlogerów Filmowych w Krakowie. Jedną z atrakcji tego dnia - dzięki uprzejmości Best Film oraz Kina Pod Baranami - był przedpremierowy pokaz filmu, który w kinach ukaże się dopiero 17. października.

Przyznaję, że nie znam twórczości Kena Loacha. Dlatego też zupełnie nie wiedziałam na co się nastawiać, nie miałam konkretnych oczekiwań. Ale po informacji od Dystrybutora, że film w Cannes otrzymał 10minutową owację na stojąco, poczułam się mocno zaciekawiona. Miałam więc nadzieję, że dam się porwać temu irlandzkiemu klimatowi i zachwycę się tym obrazem tak jak canneńska widownia. Czy tak się faktycznie stało?

Z bólem serca muszę powiedzieć, że niestety nie. To, co innych urzekło, mnie zupełnie odepchnęło. 

Historia Jimmy`ego Graltona - twórcy klubu kulturalnego w małej irlandzkiej wiosce - zupełnie mnie nie przekonała. I choć inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, wydawała się być zupełnie oderwana od rzeczywistości. Może dlatego, że w samej postaci Jimmy`ego przez cały seans poszukiwałam charyzmy i wytłumaczenia, dlaczego te wszystkie zdarzenia miały miejsce? Może za dużo było w tym filmie przemyconej polityki, która mnie - przeciętnego Polaka - zupełnie nie porwała? Może wreszcie fabuła była nużąca i mało ciekawa? Naprawdę trudno jest się wczuć w tak nieuniwersalną historię bez choćby minimalnej znajomości tematu. Mnie tej znajomości zabrakło, więc zupełnie nie czułam się porwana przez tę opowieść.

Nawet warstwa wizualna, którą niektórzy się zachwycają, mnie zupełnie nie urzekła. Pod tym względem moim zdaniem było również zupełnie przeciętnie.

Bardzo żałuję, że ten seans mnie zawiódł. Ale w związku z tym, że do Best Film otrzymaliśmy w prezencie poprzedni film reżysera - "Whisky dla aniołów" - dam mu jeszcze jedną szansę i może tym razem się zachwycę?

Za "Klub Jimmy`ego" niestety tylko
5/10



PS. Dziękuję również:
- Warner Bros Polska - za wspaniałe upominki (książka Jodi Picoult "Bez jej zgody", na podstawie której powstał film o tym samym tytule z Cameron Diaz + płyta z filmem "Pacific Rim) oraz bardzo ciepły list :)
- Muzeum Narodowemu w Krakowie za przepiękną wystawę poświęconą twórczości Stanleya Kubricka oraz upominki
- wszystkim Filmowym Blogerom, którzy tak licznie pojawili się na naszym spotkaniu. Do następnego! :)

2 komentarze:

  1. Oj, szkoda :(
    Szczerze mówiąc nie słyszałam o tym filmie, ale może w październiku dam mu szansę ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opinie między blogerami były podzielone. Chyba mnie jako jedynej tak bardzo się nie podobał - czyli nie było tak źle :)
      Na pewno warto mu dać szansę, bo zdaję sobie sprawę z tego, że może po prostu nie trafił tylko i wyłącznie w mój klimat :)

      Również pozdrawiam i mam nadzieję, że "do trzech razy sztuka" ;-)

      Usuń