środa, 20 sierpnia 2014

Ted (2012)

Ach, te komedie ... jednych śmieszą, innych przyprawiają o ból głowy i mdłości. Ilu widzów, tyle opinii. Ile komedii, tyle rodzajów poczucia humoru. Nie da się jednoznacznie określić, która jest dobra, która zła. Nie da się trafić tak, aby dany film podobał się wszystkim bez wyjątku. I o ile w przypadku innych gatunków mogę się pokusić o polecanie lub nie, o tyle z komediami bywam już ostrożniejsza.


Bo np. ta wczoraj obejrzana zupełnie do mnie nie trafiła. Wg mnie żarty były prostackie, infantylność 35latka kompletnie mnie nie bawiła, a gadający misiek, mimo zapewnień innych, wcale nie wydał mi się uroczy.

A przecież wiem, że są tacy, których ten film oczarował, rozbawił. Niestety nie należę do tego grona.

I jedyny plus tego filmu jest taki, że w sumie polubiłam Milę Kunis, co w połączeniu z niedawną jej rolą w "The Angriest Man in Brooklyn" daje mi całkiem fajny jej obraz.

U mnie 3/10

5 komentarzy:

  1. Nie wierzę, że wolisz "Milion sposobów jak zginąć na Zachodzie" od "Teda". No nie wierzę! :P

    OdpowiedzUsuń
  2. u mnie nie wzbudził wielkich emocji - trochę rozbawił, trochę zażenował. nijaki był.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na to zażenowanie to i tak wysoka ocena u Ciebie ;-) Ja może byłam trochę zbyt surowa - jak tak dzisiaj myślę ... co nie zmienia faktu, że więcej niż 4/10 na pewno bym nie dała :)

      Usuń