czwartek, 14 sierpnia 2014

Tylko kochankowie przeżyją (2013)

Przyznaję się bez bicia, że Jarmuscha nie znam - tzn. oczywiście nazwisko jest mi jak najbardziej nieobce, aczkolwiek z twórczością nie miałam okazji do tej pory się zapoznać. Miałam kiedyś niewielki epizod w postaci "Broken Flowers", ale z racji mojej nieprzychylności dla Billa Murraya sam film również nie specjalnie przypadł mi do gustu.

Tym razem miało być inaczej. Tu grać miała Tilda Swinton, która ma naprawdę niezwykle magnetyczną osobowość i która na ekranie zwykle wyczynia cuda. Tu miał być wampirzy temat i Mia Wasikowska ...

I faktycznie - było magicznie. Ten mroczny, depresyjny klimat filmu niezwykle mnie porwał. Dałam się uwieść Tildzie i Tomowi Hiddlestonowi. Mia zaś wprowadziła element ożywienia, zadziwienia i genialnie skontrastowała całą tę opowieść.

Najpiękniejsza jednak była w tym filmie muzyka. Jeszcze dziś, gdy zamykam oczy, słyszę niektóre dźwięki w mojej głowie. Choć zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdemu i nie w każdym momencie takie psychodeliczne tony mogą przypaść do gustu.

Smutny był to obraz, mocno przygnębiający, a mimo to piękny i urzekający.

POLECAM!
U mnie 8/10

2 komentarze:

  1. totalnie mnie nie zachwycił ani troche! nuda..oglądałam go na raty przez kilka dni jako usypiacz :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! No widzisz ... w ciemnej kinowej sali - efekt piorunujący! ;-)

      Usuń